Voyage Voyage

Zacznę zdanie niegramatycznie, łopatologicznie i mało elokwentnie od:

"No cóż..." przez ostatnie 3 dni wiele bulimicznych zwrotów akcji. Tak wielki odczuwałam brak, że musiałam tę pierdoloną pustkę wypełnić jedzeniem. Co jest najśmieszniejsze? Że mi to nawet nie smakowało za specjalnie. I wytłumacz teraz takie postępowanie. Nałóg. Do tego się wraca, od tego się człowiek odwraca, by później znowu "Mu" przybić piątkę. Masochistyczne samo-męczenie. Taki fakt, a ja tworzę nowe słowa. La la la...

Czuję wyczerpanie. Na własne życzenie. Dzisiaj na razie zjadłam werterl's original w pracy. Cukierki, które pomagają mi uzupełnić cukier i energię, żeby nie paść i zachować koncentrację. 202 kcal. Wypiłam jedynie jedną kawę dziś. Mało. Dlatego też uzupełniłam przed chwileczką, od razu po powrocie z pracy. Spotkanie z Prezesem zakończyło się lekkim awansem. Daję sobie jeszcze dwa okrągłe lata i zajdę jeszcze wyżej. I jestem --kurwa-- o tym przekonana.

Teraz drink - wycisza
alkoholizm? - jeszcze nie
coś bym zjadła?
Że tak normalnie?
Bez "ceregieli"? - jest to możliwe,
jednak spróbuję jutro.
Jak waga?
-nie wchodzę, boję się,
ale w lustrze nie ma chudości, więc jest ok!

Komentarze

  1. Ja siedzę w tym bagnie już 4 lata (?) Czy uczucie głodu, liczenie kalorii nazwałabym nałogiem? Tak. Wydaje mi się, że też jestem od tego uzależniona. To też jest jak to określiłaś masochistyczne samo-męczenie :c rozumiem cię, może nie w 100%, ale wiem jakie to jest do dupy uczucie
    https://skinny-makes-me-happy-proana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję awansu, z bulimią warto się 'dogadać'. Spróbuj sobie wdrukować przekonanie, że jeśli zjesz do iluśtam kcal dziennie to nie zwrócisz, nie, nie miałam nigdy bulimii, ale koleżance udało się ją opanować i rzyga już naprawdę tylko wtedy, jak ma masakryczny dzień i nic się nie układa. Jej limit to 500 kcal.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty